wtorek, 5 marca 2013

Lubie* to...Lubie b zejt (Zielona fasola w oleju) - لوبياء بالزيت

Marta, wiem, że obiecałem, że dam Ci ten przepis 5 lat temu...sorki za opóźnienie ;-) Smacznego!


Czas przygotowywania: 60 minut
Liczba porcji: 4

Składniki:
1 kg zielonej fasolki (może być zamrożona)
1/2 kg pomidorów
2 duże cebule
1 łyżka przecieru pomidorowego
3 ząbki czosnku
150 ml oliwy z oliwek
pół szklanki wody
sól
pieprz


1. Umyj i obierz fasolkę jeśli masz świeżą. Jeśli korzystasz z mrożonej, przejdź do punktu nr 2.
2. Usuń skórkę z pomidorów i pokrój w małe kostki. Jeśli korzystasz z krojonych pomidorów z puszki, przejdź do punktu 3.
3. Pokrój cebule w cienkie plasterki.
4. Pokrój czosnek w cienkie plasterki.
5. Wlej oliwę na patelnię na średnim ogniu, dodaj cebule i czosnek i smaż przez 4-5 minut. Następnie dodaj fasolkę.
6. Dodaj pomidory, przecier pomidorowy, sól i pieprz i duś 40-45 minut na średnim ogniu.
7. Dodaj wodę tylko jeśli to konieczne.

Podawaj ciepłą fasolkę samą z chlebem libańskim i zieloną cebulką.
Może być również serwowana z ryz b shaajrije.

Sahtejn (Smacznego)


*wyraz "lubie" oznacza po arabsku dosłownie "zielona fasola" :-)

kuchnia libańska Lubie b zejt - lubieh b zeit

kuchnia libańska Lubie b zejt - lubieh b zeit








Wstęp?



"Jeśli szukasz miejsca, gdzie zachód spotyka się ze wschodem, bo tak też mówi się o tym mieście na Środkowym Wschodzie, jesteś w odpowiednim miejscu. Zatłoczony i starożytny, piękny i zniszczony, gorący i upojny, dom dla Prady i Palestyńczyków - Bejrut to miasto o wielu twarzach, często sprzecznych ale w ogólym rozrachunku zniewalających." 
- Lonely Planet

"Kiedy przyjechałem do Bejrutu z Europy, poczułem uciążliwy, duszny gorąc, zobaczyłem zaniedbane drzewa palmowe, w powietrzu unosił się zapach kawy arabskiej, straganów z jedzeniem i przyprawionego mięsa. To były pierwsze wrażenia dotyczące orientu. Kiedy wróciłem do Bejrutu z Iranu, mogłem kupić brytyjskie gazety, zamówić gin z tonikiem w każdym barze, wybrać francuską, włoską lub niemiecką restaurację, w której zjem obiad. To był początek wpływów Zachodu. Wszystko dla wszystkich - Libańczycy rzadko kwestionują swoją tożsamość."
- Robert Fisk,Pity the Nation: The Abduction of Lebanon




- Co ty tam znowu piszesz
- Mojego pierwszego posta, wstęp do bloga.
- Wstęp? Do bloga??? Kto w tych czasach pisze wstęp do bloga???
- Cóż, to tylko kilka słów.... żeby ludzie wiedzieli o czym jest.
- Dobra, to o czym jest?
- O kuchni libańskiej...tej, którą znam i kocham. O libańskim jedzeniu, życiu tam, o kulturze, trochę o wojnie ale też o czasach pokoju... o byciu w połowie Polakiem a w połowie Libańczykiem. Wiesz,po trochu o wszystkim.
- A myślisz, że ktoś będzie chciał o tym czytać? Tu, w Polsce?
- Nie wiem, może ktoś będzie chciał a może nie...zrobię to dla siebie tak czy tak.
- Tęsknisz za Libanem, prawda?
- Trochę, za niektórymi ludźmi, niektórymi rzeczami, za tymi kontrastami, za różnorodnością no i życiem na krawędzi non stop.
- I o tym wszystkim zamierzasz pisać na Twoim blogu?
- Tak właśnie!
- A co chcesz pisać o kuchni libańskiej? Przecież nie jesteś kucharzem.
- Nie wystarczy coś kochać żeby o tym pisać?
- Może...a co chcesz o tym pisać?
- Daj mi spokój, muszę napisać to wprowadzenie w końcu!
- Dobrze ale musisz mi powiedzieć, o czym będziesz pisać, jeśli chodzi o libańską kuchnię.
- Że jest pyszna, kolorowa, bogata w smaki i zapachy, zdrowa i...mezza...czyli jest feerią smaków i barw...taka tęcza na talerzu.
- Brzmi pysznie! Ok, a o czym będziesz pisać jesli chodzi o kulturę i życie w Libanie?
- O tym, że różni się od tej polskiej a czasem jest wręcz totalnie inna. O tym, jak się żyje w dwóch kulturach jednocześnie i jak stara się to pogodzić, tutaj i tam, przez cały czas.
- Powiało nostalgią!
- Bo tak jest.
- Dobra, zostawię Cię teraz żebyś mógł w końcu napisać ten wstęp.
- Wstęp? Jaki wstęp?